Dla wszystkich agentów ubezpieczeniowych ostatnie 3 miesiące były niezwykle pracowite. Ja, na przykład, weryfikowałem dane moich Klientów, którzy wiele lat temu byli przeze mnie zapisani do OFE. Duża część z nich miała umowy ponad czternastoletnie, a ponad 90 proc. nigdy nie aktualizowała swoich danych w OFE (możliwości jest wiele: pisemnie, przez Internet, osobiście).
Niezgodności było mnóstwo. Od nieaktualnych adresów (dlatego nie docierały do nich wysyłane z firmy informacje o stanie rachunku), nazwisk (panienki wyszły za mąż), aż po brak beneficjentów, co w przyszłości mogło rodzić różne implikacje związane z zastosowaniem przepisów Kodeksu Cywilnego.
Co ciekawe, zaledwie część członków OFE chciała te dane zweryfikować, twierdząc, że emerytur z tego źródła i tak nie będzie (żadna z tych osób nie miała pojęcia, ile ZUS mu przekazał do OFE, a jaką wartość ma aktualnie ich konto!) i że szkoda na to czasu.
Kiedyś napisałem felieton o tym, że Polacy zupełnie nie dbają o swoje finanse, wyrzucając mnóstwo pieniędzy w błoto, zamiast zacisnąć pasa i pomyśleć o tym z czego będą żyć na emeryturze.
Z reguły ten temat powoduje irytację rozmówców, niezależnie od ich wieku i dlatego na porządku dziennym są zawsze podobne do siebie i wzięte z sufitu riposty, w rodzaju: a czy ja dożyję? będzie wojna i nas wszystkich zabiją; spadnie na ziemię jakaś kometa i będzie koniec świata, itd.
Tymczasem na konkretne pytania: a jeżeli Pan/Pani dożyje do wieku emerytalnego (co nie daj Panie Boże!), to z czego będzie Pan/Pani żyć? Skąd weźmie Pan/Pani pieniądze na podstawowe potrzeby, leki, lekarzy? Reakcją jest typowa ucieczką od tematu i odpowiedź: „Mam jeszcze czas o tym pomyśleć!”
Nieliczne tylko osoby podejmują merytoryczną dyskusję, czy i jak można dzisiaj, mając 25, 40, 60 lat podjąć jakieś kroki, aby złagodzić skutki luki emerytalnej, a więc zniwelować przepaść, jaka będzie dzielić nasze ostatnie zarobki od wysokości emerytury.
W tym kontekście część moich rozmówców pochwaliła się podjętą przez siebie decyzją o pozostaniu w OFE albo w ZUS.
Na pytanie DLACZEGO właśnie takiego wyboru dokonali, odpowiadali tylko nieliczni i to przeważnie w sposób, który chcieli by był humorystyczny: bo nie lubię Tuska, bo mnie okradli w OFE i wywieźli pieniądze za granicę, bo tak postanowiłem i już!
Moje wnioski z ostatnich kilkuset spotkań są bardzo pesymistyczne: duża część społeczeństwa w ogóle nie rozumie systemu emerytalnego, jaki obowiązuje obecnie w Polsce w związku z czym nic nie robi, aby się przygotować do emerytury. Pod żadnym względem:
1. nie gromadzi chociażby niewielkich środków, które zbierane przez dziesiątki lat dałyby jednak jakiś zastrzyk finansowy na czas, kiedy już dorobić nie będzie można,
2. nie ma przemyślanych spraw związanych z dziedziczeniem (mało kto wie czym skutkuje dziedziczenie ustawowe i jak się można przed tym zabezpieczyć),
3. mało kto myśli o tym, że na starość nie da się mieszkać na 4 piętrze bez windy i może warto zawczasu zamienić mieszkanie, kiedy przeprowadzka jest jeszcze w zasięgu jego możliwości (głównie psychicznych, ale także finansowych i fizycznych),
4. może już w wieku 50+ trzeba przerobić łazienkę, rezygnując z głębokiej wanny na rzecz brodzika, ponieważ dla osoby starszej wejście do wanny może być niemożliwe, a dla emeryta stanowi to znaczny wydatek, itp., itd.
Nie widać żadnych przejawów przezorności. Wszyscy żyją dniem dzisiejszym, nie planują wydatków, nie myślą o przyszłości, ani swojej, ani swoich rodziców.Może faktycznie nie dożyjemy starości i niepotrzebnie piszę o tym wszystkim. Ale, jeżeli jednak dożyjemy? Aż strach pomyśleć!
Maciej Lichoński
Skontaktuj się z Autorem, który może zostać również Twoim doradcą ubezpieczeniowym, przez stronę:
Ubezpieczenia na życie